poniedziałek, 11 stycznia 2016

Lingwistyczne wyzwania


"To jest statek" - oto pierwsze, pełnowartościowe zdanie mojej córki.


Hania wcześniej już zaczynała mówić, początkowo tylko w sobie znanym języku. Teraz zaskakuje nas codziennie nowym słowem, wypowiadanym w języku polskim, w sposób zrozumiały i wyraźny.
A dzisiaj w rozmowie z tatą na temat obrazków z książeczki Hania powiedziała "to jest statek". Zdanie to niniejszym zapisuje się na kartach historii naszej rodziny.

Lingwistyczne zacięcie Hanny cieszy rodzicielskie ucho i napawa dumą. Widać, jak ta mała dziewczynka słucha nas uważnie żeby za chwilę spróbować powtórzyć dokładnie każdą część wyrazu. W dodatku sprawia jej to dużo frajdy. Ostatnio w drodze do babci Teresy, uczyłam Hanię jak ma na imię piesek babci. Fąfel w wydaniu Hanny zabrzmiał ostatecznie "fofel". Widać było jak mocno się stara powtórzyć po mamie trudny zbitek liter.

Nie sposób wymienić obecnie zasobu słownika Hani. Co chwila powtarza ostatnie słowa do niej wypowiedziane czy zasłyszane mimochodem. Szybko zapamiętuje.

Są słowa/zwroty, które opanowała idealnie: kotek, jeszcze, na dół, Tola siad
Są śmieszne skróty i przekręcenia: psi (śpi), oinka (choinka), pesek (piesek), baja (bajka), puta (kupa)
Są też słowa-szyfry: mimi (smoczek)

Język ćwiczy śpiewając. Chodzi i sama do siebie śpiewa, głównie "ogórek zielony" lub "panie Janie".
Liczy schody, zabawki, obrazki w książce - "dwa, ti, peć, osiem, ewen".

Musimy łapać te ulotne chwile, te śmieszne przekręcanie liter, słodkie pomyłki, bo zanim się zdążymy nacieszyć tym stanem Hania będzie mówiła "po dorosłemu".










Zdjęcia z niedzielnego spaceru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz