czwartek, 19 marca 2015

Niemowlak i pies pod jednym dachem


Pies i niemowlę w jednym domu? Wszyscy mnie pytają jak to u nas jest...
Jak tylko ogłosiliśmy w rodzinie i wśród znajomych nowinę, że jestem w ciąży. Jedno z pierwszych pytań, które padało to było: „co zrobicie z Tolą?”. Wszyscy się martwili jak to będzie. Dostawaliśmy rady i wskazówki od entuzjastów posiadania psa przy dziecku, ale również słyszeliśmy głosy sugerujące oddanie Toli w związku ze spodziewanym powiększeniem rodziny.

Wiedzieliśmy, że trzeba będzie przygotować psa do pojawienia się nowego członka rodziny w domu. Czytaliśmy w jaki sposób stopniowo uczyć psa pożądanych zachowań, no co mu pozwalać przy dziecku, a co kategorycznie zakazywać, jak zorganizować przyjazd z dzieckiem do domu.

Jeszcze kiedy my byłyśmy w szpitalu, tata Hani przywoził Toli do powąchania kocyk, czy ubranka przesiąknięte zapachem dziecka. Miało to na celu oswojenie psa z zapachem noworodka. Nasz przyjazd ze szpitala został zorganizowany w ten sposób żeby Tola weszła do domu, w którym była już Hania. Pomagali sąsiedzi-przyjaciele, którzy wyszli w odpowiednim czasie z Tolą na spacer, my mięliśmy czas spokojnie rozgościć się z Hanią do domu. Następnie wyszłam do Toli, żeby mogła się ucieszyć i przywitać ze mną. Dopiero jak się uspokoiła, weszliśmy z nią do domu, gdzie w nosidełku na podłodze leżała maleńka dzidzia. Tola była bardzo podniecona nowym zapachem, obwąchiwała wszystko, ale zachowywała się bardzo delikatnie. Pierwsze tygodnie przychodziła i była bardzo zainteresowana dzieckiem. Potem w miarę czasu jak zauważyła, że ten mały stworek jest głośny, absorbujący i nie daje spać w nocy, porzuciła swoje miejsce w sypialni na rzecz cichego kąta w kuchni.

Przed porodem obawiałam się, że Tola będzie zazdrosna o dziecko, że będzie budzić małą swoim szczekaniem i głośnym zachowaniem. Nie wyobrażałam sobie położenia niemowlaka na podłodze razem z psem. Jednak nie doceniłam Toli. Odkąd jest Hania w domu, Tola bardzo się zmieniła. Jest spokojniejsza, zdystansowała się, nie absorbuje nas tak jak kiedyś. Nie oznacza to, że jest całkowicie bezproblemowa i wzorowo się zachowuje. Zauważalne są jednak duże zmiany.

Kiedy Hana była kładziona na łóżku/w wózku/łóżeczku Tola jedynie od czasu do czasu wskakiwała, żeby ją zobaczyć. Odkąd Hania stacjonuje na podłodze, muszą z Tolą dzielić się przestrzenią. Ja pilnuję żeby dzidzia nie wchodziła na posłanie Toli i jej miejsce przy balkonie oraz żeby pies nie zabierał zabawek dziecku.
Przed urodzeniem Hani byłam przekonana, że moje dziecko nie będzie miało żadnych zabawek, ponieważ wszystko zostanie pogryzione i zniszczone przez psa. Tola jednak bardzo się pilnuje i nie zabiera Małej rzeczy. Oczywiście są wyjątki - gumowe zabawki do kąpieli i mały miś, którego Tola nie zniszczyła, ale jak tylko ma możliwość, zawsze zabiera do swojego posłania. Hania za to interesuje się bardzo piłkami psa. Generalnie są siebie warte!

Wspominałam już jak przy jedzeniu zakładają sojusz przeciw matce karmiącej. Mama karmi Hanię, a Hania karmi Tolę (przykład tutaj).

Tola obwąchuje Hanię, a ona tego bardzo nie lubi, za to dzidzia podszczypuje psa za łapy i ogon. Teraz już nie denerwuje się jak jedna zbliża się do drugiej, stosuję jednak zasadę ograniczonego zaufania i mam je na oku. Uczę je, że każda ma swoje zabawki, których nie rusza druga i każda ma swoje miejsce gdzie druga nie wchodzi. Toli nie wolno zabierać dziecku jedzenia, a Hanie uczę delikatności w kontaktach z psem.
Z każdym tygodniem malało zainteresowanie psa dzieckiem. Odwrotnie sprawa się ma jeśli chodzi o Hanię, która czym jest starsza tym bardziej interesuje się psem i zaczepia Tolę, podszczypuje ją, a uszczypnąć już potrafi konkretnie. Pies już powoli przybiera strategię omijania Hani dużym łukiem. Toli zdarzyły się już warknięcie ostrzegawcze, ale krzywdy dziecku nie zrobiła. Jednak ja zawsze jestem czujna, ponieważ nigdy nie ufa się psu, nawet jak jest łagodny i przyjazny.

Nie będę kłamać, że jest idealnie i bezproblemowo. Wyjście na spacer z Hanią i z Tolą nie jest łatwizną, miałam też sytuacje kiedy Tola chciała wyjść się załatwić, piszczała pod drzwiami, a ja akurat karmiłam/usypiałam Hanię, nie raz Tola szczekaniem obudziła małą, zniszczyła też kilka zabawek. 
Tola nie jest przykładem psa najlepiej ułożonego, posłusznego, opanowanego i spokojnego, myślę jednak, że uda nam się nauczyć je obie współżycia ze sobą. Może być kiedyś z tego naprawdę fajna relacja.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz